Legenda o powstaniu Kielc
Historia ta rozgrywa się za czasów władzy Bolesława Śmiałego, gdy dzikie, niezdobyte ziemie pokrywał mroczny, pierwotny las. Bliski był zmierzch, echa myśliwskich trąb i gonitw psów powoli zanikały. Coraz ciemniej i cichszym stawało się w głuszy.
Z przetartego szlaku wśród drzew wyłonił się jeździec na koniu. Zadął w swój myśliwski róg. Dźwięk ten, potężny i przejmujący, przełamał lasową ciszę. Gdy echa rogu zanikły, zapadła ponowna cisza, nie dostrzegano żadnej reakcji.
Młody książę Mieszko, potomek Bolesława Śmiałego, przez dłuższy czas próbował zgromadzić swój rozbity oddział myśliwych, rozrzuconych wśród puszczy świętokrzyskiej. Noc pokryła las a na nieboskłonie pojawiły się tysiące świetlistych gwiazd.
Zmordowany długotrwałym polowaniem Mieszko, znalazł schronienie pod masywnym drzewem. Oparł się na mchu, zamknął drzemiące powieki i zanurzył się w głęboki sen.
Śnił, że w lesie zaatakowali go groźni zbójnicy. Jako odważny potomek dynastii Piastów, podjął z nimi walkę mimo przewagi wroga. Poczuł się napełniony niezwykłą siłą, która pozwoliła mu pokonać zbójców. Ranni napastnicy uciekli, próbując ocalić swoje życie.
Ostatecznie, ostatni z zbójców poddał się księciu, aby zachować swoje życie. Zmęczony i spragniony Mieszko, szukał źródła wody.
Jednak, gdy zaczynał poszukiwania leśnego strumienia, pokonany zbójca podał mu swoją miedzianą butelkę. Mieszko z ugęszczenia napił się z niej, ale grymas bólu przekształcił jego twarz. Porzucił naczynie i zaczął wypluwać jad, który palił jego gardło ognistym bólem.
Szukał w pośpiechu strumienia lub jakiegokolwiek zbiornika wodnego, aby przemyć usta i zaspokoić pragnienie. Nie znalazł jednak żadnego takiego miejsca. Mieszko zaczął obawiać się o swoje życie. Nagle zauważył niezwykłe światło bijące z grupy młodych modrzewi.
Rozpoznał w nim świętego Wojciecha, męczennika zabitego przez Prusów za szerzenie chrześcijaństwa. Mieszko upadł na kolana. Święty Wojciech uśmiechnął się życzliwie i pastorałem wytyczył na ziemi krętą ścieżkę.
Chwilę później wzdłuż tego śladu wypłynął srebrzysty strumień chłodnej wody. Mieszko, spragniony, łapczywie pił, aż zaspokoił swoje pragnienie.
Następnie książę obudził się ze swego niezwykłego snu. Poranne mgły zostały już rozwiane przez wiatr i Mieszko ujrzał szumiący po kamieniach strumień. Napił się z niego orzeźwiającej, zimnej wody - tak podobnej do tej, którą pił we śnie. Zadął w róg. Usłyszał szybko odpowiedź w postaci radosnych krzyków niepokojącej się o niego drużyny myśliwskiej.
Po chwili z lasu wyłonił się łowiecki orszak Mieszka. Kiedy książę miał już odjeżdżać, spojrzał za siebie i zauważył olbrzymie białe kły wyłaniające się z leśnej murawy - pozostałość po zwierzęciu o niespotykanych rozmiarach. A po powrocie, ogłosił wszystkim, że na miejscu, gdzie spędził noc, postawi gród z kościołem. Dotrzymał słowa i na miejscu, gdzie miał ten dziwny sen, wybudowano kościół pod wezwaniem św. Wojciecha.
Strumień, który posłużył księciu do zaspokojenia pragnienia, nazwano Sinicą. Nowo powstałemu osiedlu, na cześć odnalezionych przez Mieszka kłów, nadano nazwę Kielce.